Każdego roku jestem proszony o wyjawienie, kto według mnie otrzyma statuetkę Akademii Filmowej. Oczywiście wszyscy wiemy, że gala rozdania Oscarów jest pełna magicznej niepewności. Tej najważniejsza nocy w Hollywood – wszystko może się zdarzyć. Gdy sezon rozdania nagród filmowych i telewizyjnych nabiera tempa, lubię myśleć, że moja intuicja mnie nie myli. Czekam zawsze w ogromnym napięciu, by skonfrontować własne przewidywania z rzeczywistością. Niedzielne popołudnie 27 lutego jest dla mnie niezwykłe. Jestem oczywiście zdania, że komisja Akademii Filmowej kieruje się w swoich wyborach własną, wypracowaną polityką, ale należy jednocześnie przyznać, że nie raz świat Hollywood był mocno zaskoczony.

Odnosząc się do moich wcześniejszych doświadczeń i podpierając się moją intuicją przychylam się do opinii, że tegoroczne statuetki zostaną przyznane:

Najlepszy film: „Jak zostać królem”
Film otrzymał najwięcej nominacji w tym roku. Barwny portret życia królewskiej rodziny, ukazujący ciężar „tytułu” i społecznej odpowiedzialności. Przyglądamy się z bliska jak dzielnie stawiają czoło własnych lękom i wielkim wyzwaniom, by osiągnąć świetność. Bohaterowie filmu stają się nam bliżsi niż można by było się spodziewać. Chciałbym zaznaczyć, że prywatnie moim ulubionym filmem jest „Czarny łabędź”. Jednak konkurenci są w tym przypadku dużo lepsi: „Jak zostać królem”, „The Social Network” lub „Fighter”.

Najlepszy aktor: Colin Firth
Zauważalny jest trend, że Akademia Filmowa preferuje aktorów, którzy doskonale potrafią odegrać rolę autentycznej osoby (Sean Penn, Sandra Bullock, Charlize Theron, Jamie Foxx itd.). Collin Firth wygrał już nagrodę SAG, co zwiększa szansę na powtórzenie sukcesu podczas ceremonii rozdania Oscarów. Czekam z nadzieją, iż rzeczywiście mu się to uda.

Najlepsza aktorka: Natalie Portman
Juz we wrześniu, gdy zobaczyłem film „Czarny Łabądź” na Międzynarodowym Festiwalu Filmów w Toronoto, byłem przekonany, że Natalie zdobędzie wiele nagród. Gwiazda nie tylko zmieniła swój wygląd fizyczny, ale także głęboko wczuła się w zmiany psychiczne odgrywanej postaci. Ukazała nam wewnętrzną walkę bohaterki, jej wątpliwości, strach, brak wiary we własne siły oraz pogoń za szczęściem. To jest zdecydowanie najlepsza rola tej młodziutkiej aktorki.

Najlepsza drugoplanowa rola męska
Przyznam szczerze, że jest to najtrudniejsza kategoria do przewidzenia. Mój instynkt podpowiada mi, że to Christian Bale wygra. Jest on moim faworytem od momentu, gdy pojawia się na ekranie, siedząc na kanapie i wyglądając tak mizernie, że prawie nie do poznania. Publiczność przenosi się wraz z nim w bolesny obraz życia pełnego uzależnień, żalu i tęsknoty za utraconym talentem.
Nie zapominajmy jednak o Geoffrey’u Rushu. Jego “chemia” z Colinem Firthem w “Jak zostać królem” była doskonała. Geoffrey, jak przystało na niezwykle doświadczonego aktora, doskonale odegrał tło dla całej historii, stając się również cieniem króla.

Najlepsza drugoplanowa rola żeńska
Jestem przekonany, że „Fighter” zgarnie statuetki za obie role drugoplanowe. Mellisa Leo ma ogromną szansę wygrać w tej kategorii. Jednak nieśmiało obstawiam również Hailee Steinfeld z “Prawdziwego Męstwa”. Akademia lubi promować młode, niezbyt znane aktorki. Spójrzmy na nagrody dla Jennifer Hudson lub Anny Paquin.

Najlepszy reżyser
W tej kwestii będę zdecydowany: David Fincher. Mimo, że jego film „The Social Network” nie jest tak dobry jak „Jak zostać królem”, to jest właściwy czas dla Fincha by wygrać Oscara. Cenię go ze względu na to, że gdy myślę o przeszłości, nie kojarzę żadnego jego nawet kiepskiego filmu. Ostatnie dzieło „The Social Network” powstało w doskonałym momencie. Jeszcze przez wiele lat będzie to film kultowy. David w doskonały sposób przywołał do życia dzieło Aarona Sorkina.

O tym, na ile tegoroczne przewidywania okażą się zgodne z prawdą można będzie przekonać się już w nocy z niedzieli na ponieziałek. W E! Entertainment relacja z Oscarowej Gali rozpocznie się 27 lutego o północy.